Agnieszka Sroczyńska-Kostuch | recenzja
Danse poeticus

Recenzja tomu poetyckiego Mariusza S. Kusiona pt. Błąd w sztuce (wyd. FONT, Poznań 2019,
red. Łucja Dudzińska, ilustracje Renata Cygan)​

Mariusz S. Kusion w swoim drugim tomie Błąd w sztuce wkręca nas w niezłe tango epoki antropocenu. A zaczyna… mocnym obuchem w głowę (szczególnie w głowę pisarza), przywołując słowa osoby prowadzącej spotkanie autorskie: Jesteśmy dinozaurami. Czyli w najbardziej pozytywnej interpretacji – pisarze (w tym poeci) są gatunkiem wymierającym. Następnie stawia gorzką tezę, że: „sztuka/ dawno temu przedawkowała nadzieję” i pozostał nam pop show 24 h na dobę, co gorsza z aktywnym naszym udziałem. Rządzą nim prawa rynku. Przy­kazanie pierwsze na drodze do odniesienia sukcesu (również literackiego) brzmi – „sprzedaj siebie”.
„nie od dziś znamy podstawy przedsiębiorczości/ personalny coach wiedzie onli­ne przez barykady/ prorok lajfstajlu radzi na blogu – nie pracuj długo/ tylko wy­dajnie łap balans lans hajs hejt fejm show” (XYZ).
Poeta, zanurzony po uszy (po przepisy) w tym świecie „sprzedaj-kup”, wyciąga ironię jak ostatnią broń w walce o treści. Wylewa się ona z tych wierszy obficie i pozostawia posmak goryczy. „Kwaśniejemy”, czytając znajome treści: „demony piszą pamiętniki w wysokich nakładach” (kwaśneEgo); „raperzy mamroczą przez diamentowe zęby/ na temat zasiłku i ojczyzny w szarej strefie” (Korespondencje); „tańczymy/ społecznościowo w tańcach indywidualnych” (XYZ).
Poeta zaprzęga do wyrażenia swoich – niemainstreamowych myśli – rymy. Ale nie stosuje ich regularnie, tylko podrzuca je to tu, to tam, oddając nimi klimat top-życia „szybko, łatwo i przyjemnie”. Styl narracji – ironiczno-rymowany – jest dla mnie najbardziej wyrazistą cechą tego tomu. Tyle, że nie chce mi się ani śmiać, ani tańczyć z autorem, bo ten taniec coraz bardziej kojarzy się z danse macabre. Szczególnie po takich frazach jak te: „umrzemy jak tarocista po festynie disco/ zanim stworzymy dzieło na umowę zlecenie” (XYZ); „nie zabijam czasu zrobił to sam” (Skrót myślowy).
Za to chętnie usiadłabym z poetą gdzieś w ciszy, z dala od medialno-miejskich szumów (czasem bombardowań), które opisuje, i porozmawiała z nim. I chyba właśnie tego ode mnie, jako czytelniczki, oczekuje. Zaprasza bardziej do dialo­gu niż do tańca (indywidualnego czy zbiorowego), kiedy stawia czytelnikowi py­tania: „za co przehandlujesz ostatnią niedzielę/ z którą twarzą umówisz się na dziewiątą” (Stopklatka). W innym miejscu pyta bardziej ogólnie: „czy ktoś jesz­cze (p)oszukuje treści”? (Nadrealizm). Czasem zwraca się wprost z gotową radą: „przytul kicz poluzuj wąskie horyzonty/ zawsze dostajemy coś kosztem czegoś” (Nadrealizm).
Punktem zwrotnym w tym „tańcu szaleńców” staje się dla poety ona – „skompli­kowana i bliska jak Bliski Wschód” (XYZ). Wiersze poświęcone kobiecie są jedyny­mi, w których poeta pozwala sobie na trochę subtelnego liryzmu, ale nie rezygnu­je do końca z poprzedniego, lekkiego tonu: „bądź moim natchnieniem/ spisem treści dobrych wieści/ zachętą obłędną puentą czasem/ dokonanym nad ranem cichym/ przekonaniem ramię w ramię” (XYZ). Wiersz kończy się piękną puentą: „pokaż mi/ swój labirynt”. Poeta przypomina nam, że w świecie wszechobecnych kamer, podsłuchów, satelit, które znajdą nas wszędzie, istnieją jeszcze miejsca dla nich niewidoczne – głęboko w nas. Tylko miłość, bliskość otwiera do nich drzwi.
„piszę w tobie nowe narracje/ znaczenia umykają z dreszczem/ po krzywiznach
i liniach papilarnych” (Przeciwległe kontury).

Agnieszka Sroczyńska-Kostuch

(1978) Z zawodu – pracownik socjalny, z zamiłowania – pasjonatka literatury. Laureatka ogólnopolskich konkursów literackich. Autorka tomów poezji: Niemocni (Kraków 2015), Który odchodzisz (Kraków 2017), Agape i inne przypadki (Poznań 2019). Teksty literackie, publicystyczne, wywiady, recenzje oraz swoje utwory publikuje w: antologiach, pismach literackich oraz w Internecie. Prowadzi blog literacki na Facebooku „O literaturze otwarcie”. Mieszka w Trzemesznie.

Ilustracja: Magdalena Rechłowicz