Alkoho(ch)lik
gdyby zamienić skacowane dni na czas do przemyśleń
byłbym teraz nadętą stolicą mądrości
nie rozróżniając swojego cienia
od twojej siostrzanej duszy
budziliśmy się bez potrzeby ostrości smaku
i znalezienia odpowiedzi na ważkość tu i teraz
jednak życia nikt nie cofnie a usłyszane kiedyś wyzwiska
dzisiaj są jak sól
prawda i fizjologia utworzyły zbiór pusty
zapełniamy go wieczorami po których nie pęka głowa
nie drżą i nie szarpią wyciągnięte ręce
Mocno symbiotyczny
jednak siedzi we mnie osobisty wariat
zniekształca teraźniejszość
i chce wydawać pieniądze
bo już od kilku lat ich nie przepijamy
na przekór sobie uczymy się
mieć coraz więcej do powiedzenia
w trakcie wewnętrznych dyskusji
co by było gdyby nasz wspólny żywioł
zerwał się z łańcucha
jak niegdyś
sfatygowany otwieracz w barze
z nazwą żeńskiego imienia
do którego wciąż czujemy
okrutną
słabość
Lulaj piksele
wigilijną wieczerzę rejestrowały
kamera na statywie i dwa aparaty
w rękach ojca i brata
dodatkowo zaraz po zjedzeniu potraw
wyświetlono na wielkim ekranie
zapis przedszkolnych jasełek
z najmłodszym wnukiem
w roli narratora
to na pamiątkę
– powiedziała matka
gdy wychodziłem z żoną i córkami
żeby pośpiesznie wrócić do naszych czterech kątów
gdzie jedyny flesz rozbłysnął od ciepła
betlejemskiej gwiazdy
Bez prądu
to byłaby powtórka z historii
– wynaleźć żarówkę o jasności
wiecznego miasta
tak samo – w porę odkręcić kran
by w strumieniu lodowatej wody
usłyszeć syrenę Titanica
i pomyśleć
– jesteśmy wariatami
nawet dla innych
zagubionych
w czasie
Krzysztof Bojko
Rocznik 1967. W 2011 roku debiutancki tom Patykiem. W następnych latach kilka wyróżnień w ogólnopolskich konkursach poetyckich. Mieszka i pracuje w Gorzowie Wielkopolskim.