Maciej Skomorowski | wiersze

Głos

Kilka zdań wypowiedzianych
do dyktafonu parę lat temu.
Słyszę mój głos: ostrożny, klarowny.
Rozpoznaję namysł poprzedzający słowa.
Zwracam się do siebie rozpoznając siebie.
To mój głos, to moje słowa, moja mowa
znajdująca powszechną ważność
w argumentacji, którą posługuję się dotąd.
Przysłuchuję się uważnie, ponieważ wiatr
również zapisał się szumem. Jeżeli wtedy byłem
tak bardzo, że zdecydowałem się na zapis i teraz
sobie dorównuję – gdyż zdania z dyktafonu pozostają
zrozumiałe, nawet jeśli potraktuję je jako głos anonimowy –
to moje istnienie w tej chwili nie potrzebuje innego dowodu
swojego trwania – byłem, jestem tak samo silnie,
nie wiem czy będę, ale nadal stawiam znaki
przechowujące tę ciągłość w powietrzu, już na papierze.

Wstęp do znanej tragedii

Właśnie wtedy to powiedziałem. Noc wybudziła mnie
w bólu, pierwsze przymrozki października
przesiąkały przez fioletowe okno, ktoś namawiał
do boga, odesłałem go do diabła i poczułem
Jego bliskość. To był półmetek życia, nie skończyło się
jeszcze wczorajsze spotkanie z dziadkiem,
choć po tym jak podał mi obiad, powiedział:
ja już zamykam drzwi, nadal myślałem o chorobie siostry,
operacji babci, dzień z wolna zaczął zaszczepiać
swoją znajomą bzdurę, niewielkie stado kruków
próbowało się z wiatrem, dziecko prowadzone za rękę
do przedszkola wskazało palcem coś ponad sobą.
Myślałem o tym, że nikogo nie znam,
że nikt mnie nie poznał, a gdy kobiety dobijały
do mojej granicy – odchodziły, musiałem znieść myśl
i odrzucić myśl o ciąży Lidii, naprawdę nie byłem pewien,
patrzyłem i porównywałem kroki pierwszych ludzi za oknem.
Przestała przeszkadzać powtarzalność światła,
nie mogłem już dłużej darzyć ciała tak wielkim szacunkiem
jak kiedyś, forma jaką przybrały chmury wymagała chwili
oddechu, zrozumiałem że pisanie to refleksja
o pisaniu – tutaj żadnej utraty, budziłem się tak, ból
ustępował, prostowałem dłoń, przygotowania te nie różniły się
od właściwej części dnia, chciałem siebie usunąć
za to, że wszystko kończy się na mnie, ale był to też powód
pozostania, choćby bez decyzji, ten wewnętrzny porządek,
wreszcie się z tym zderzyłem, okazał się nieprzekładalny,
stałem tak w zimnym pokoju i właśnie wtedy
nawet nie powiedziałem, powtórzyłem tylko to, co mówiłem kiedyś,
bardzo dawno temu, w innym mieście, to nawet jest zapisane
w pewnej znanej książce jako jedno z pierwszych zdań, powiedziałem
bez wyraźnej pewności, niedosłyszalnie, wprost przed siebie,
jednak musiałem to powiedzieć, te zbanalizowane słowa,
właściwie cytat z siebie samego, powiedziałem wreszcie:

– To jest dobre.

Starsza część osiedla

Starsza część osiedla włącza światło później.
Ta nowo wybudowana wraz z pierwszymi
oznakami zmierzchu.
To także moja godzina
i kiedy oświetliłem kuchnię

mała czerwona lampka

dzieci na ulicy
za otwartym oknem
zaczęły krzyczeć:
Światło! Światło! Światło!

W sklepie

Zaraz po tym jak wrzuciłem czerwoną paprykę
do koszyka, skierowałem się w stronę stoiska
z cebulą, nie przestając myśleć nawet na moment
o tej dziwnej, wirującej otchłani skąd przybywają wiersze.

Mój psychoterapeuta twierdzi, że mam dobry kontakt
z własną nieświadomością, skoro piszę tak dobre
wiersze, zauważa również prawidłowe funkcjonowanie
procesów poznawczych i wiąże to z moim językiem.

Cebula zdrożała.

Miasto i miłość

Dźwiękoszczelne ekrany na obrzeżach miasta
chronią łąki i chaszcze przed nadmiernym hałasem.

Stara dzielnica fabryczna jest zupełnie wygaszona.
Coraz częściej mieszkamy okno w okno.

Kto posadził różowe róże na przystankach
z najmniejszym współczynnikiem transferu?

Powalone przez burzę na koszykarskie boisko
szkoły drzewo nie wyglądało na jedynie do usunięcia.

Szczególny rodzaj spojrzenia: zza szyby samochodu.
Pusty billboard jest najlepszy.

Wielki format perspektywy z każdego mostu.
Miejsca życia, miejsca przetrwania, miejsca

określone celem planu, nieprzypadkowe,
bo wpierw na kreślnicy architekta i z uwzględnieniem

środków oraz ruch wytwarzający znaczenia
tych miejsc. Miasto i miłość, idę w tym za kimś.

Maciej Skomorowski

Filozof i poeta. Zamieszkały w Warszawie. Pracuje jako copywriter. Wiersze zamieszczane na łamach Obszarów Przepisanych znajdą się we właśnie przygotowywanej książce poetyckiej „Człowiek i dzień”. Ważniejsze publikacje: Odra, Helikopter, Tlen Literacki, nowemysli.pl, Moja Przestrzeń Kultury. Energię życiową poświęca na zbadanie zależności pomiędzy wypowiedzią i jej użytkownikami. Perypatetyk, wielbiciel kobiet i miasta.

advaitagrafia: Tee Kho ! ( r-r. ) musztatow