Marcin Sas | wiersze
do upadłego, do upadku
czekam na dzień w którym skończą się
przepaści
ale nie znam celu
kodeks karny
nie mam prawa dokończyć nocy
nie cierpię z powodu bezsenności
dziś wszystkie dzieci śpią
z zawrotem głowy
na karuzeli na dzikim młynie
i wszystkie psy śpią i śnią
o szczekaniu
nie mam prawa spać
nie mam prawa budzić
na wolność
widziałeś kiedyś szczury
zobacz gdzie śpią i kiedy zasypiają
patrz na to co jedzą kiedy jedzą
kiedy muszą robić głodówki
śledź ich przyzwyczajenia
nieufność i ucieczki
potrzeby ucieczki
posłuchaj jak cicho w nocy
przebijają centymetry
i igła nic nie znaczy
światło nie znaczy
nikt się nie obudzi
same dobre sny
i że na kołdrze
nie ma śladu
nic
tylko zapach zamknięty w klatce
tylko zapach zamknięty w klatce
Kompozycja
koleżanka pisze że zaczęła elektrowstrząsy
kolega że pracę że na razie brak czasu
wyszedłem z pracy w księgarni wieczorem
autobusem te same chmury
przejeżdżam kartki
przed chwilą ludzie szli
po ludziach i to był piękny opis
a jestem ciekaw
po co się robi makijaż
przed wyjściem
po co patrzeć jak kończy się słońce
autobus rytmicznie
zachodzi
koleżanka zaczęła elektrowstrząsy
w wakacje
jednak
nie jestem w stanie
zamknąć tego klamrą
Skalarna ucieka na pustynię
Ociężałe moje ciało z brzuchem wypełnionym
nowymi wiadomościami wieczornymi
Założyłam najwygodniejsze buty i wyruszyłam na pustynię
upał doskwierał w najdotkliwszych częściach
Zostawiłam widok jedynie napełniłam wodą oczy
i usta żeby oddychać i odpoczywać
Piach przechodzi mi przez palce
jest lepkie od oddechu powietrze
Ale ja uciekam z ciałem wypełnionym
słońce spływa z tej wysokiej góry ja nie czekam
na pomoc bo już nie przejdzie mi przez gardło
następne ziarno
Marcin Sas
Ur. w Warszawie w 1983 r. Ostatnio wydał książkę z wierszami pt. „Bajka na godziny” w Stowarzyszeniu Literackim im. K.K. Baczyńskiego. Publikował w pismach literackich. Aktualnie mieszka w Warszawie.