Monika Rak | proza

Z notatnika Elżbiety-Nigdy-Królowej

Metro Świętokrzyska. Żółta ławeczka. Pierwsza od schodów ruchomych. Nie druga. Chwilę czekam, bo jest zajęta. Liczę nerwowo upływające sekundy. Oblizuje spieczone wargi i czekam na tę cholerną żółtą ławeczkę. Ta, która ją okupuje pała zgorszeniem widząc mój język nerwowo wędrujący po wardze, ale jest przeoryszą i to ją jakoś tłumaczy. Wreszcie podrywa się i biegnie nieco kaczkowatym krokiem do drugich drzwi wagonu w kierunku Wileńska.
Siadam. Może zbyt nerwowo. Dłonią niby od niechcenia przesuwam pod spodem ławeczki. Znajduje TO. I właśnie w tym momencie facet o twarzy jastrzębia bez polotu syczy:
– Posuń się pan.
– Pani
– Co pani?
– Posuń się pani – mówię
– Jaka pani
– Ja, pani
– Aaa, trudno dostrzec.
– Bez polotu – wzdycham
Przesuwam się, ale już w dłoni mam TO. Co teraz? Na peron wtłacza się kolejny wagon metra a za nim smutek pierwszomajowy choć to listopad. Niby od niechcenia zaglądam do dłoni a tam instrukcja co i jak. Instrukcja co zabija intelekt. Mam czekać. Na Otyłą Kobietę z Brodą. Ona mi TO właśnie przyniesie a potem mam zrobić TAMTO w tym metrze – w kierunku na Wileńską.
Czekam. Skórkę co zadarła mi się przy paznokciu zrywam aż po łokieć. Krwawię. Krew leje się na błyszczącą posadkę, ale nikt tego nie widzi. Przecinam gałkę oczną paznokciem a w ręku mam żyletkę.
Otyła Kobieta z Brodą podchodzi do mnie z pakunkiem wielkości niewielkiej. Mruga okiem i mówi:
– Zmierz Zachodu, zmierzch Zachodu, zmierzch… – i kiwa się na lewo i prawo i przytupuje.
Zachowuje się dziwnie jak na dostarczycielkę materiałów wybuchowych. Dlatego podrywam się gwałtownie i biegnę do nadjeżdżającego wagonika metra.
Tam przyglądam się pakunkowi. Co jest w środku? Może, obgryziony długopis pokryty zarazkami, od którego rozpocznie się epidemia cholery? Nieznacznie ściągam misternie zaplecioną żółtą wstążkę. W jednej chwili ludzie stają się odwrotni. Świat zamiera jakby szykował się do wojny w świecie kwantu.

Na ziemię upada wieczko pudełka.
W środku
eklerka z bitą śmietaną
i ta cholerna instrukcja:
Uwaga! Bomba kaloryczna.

Monika Rak

Aktorka, poetka, performerka, slamer-ka, dramatopisarka, artaktywistka lesbijska, teatrolożka, 2/2 Damskiego Tandemu Twórczego, współzałożycielka Stowarzyszenia Sistrum – Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*. Publikacje: Wakat, Tlen, Krytyka Polityczna. Antologie: „Szwadron Szwargotań – Nowa polska poezja protestu”, „Wiersze dla opornych”.

advaitagrafia: Tee Kho ! ( r-r. ) musztatow